Łazienka bez plastiku
Mydło na kozim mleku
Jeśli uprawiacie eko sprzątanie i robicie własne środki czystości to na pewno byłyście kiedyś w miejscu, do którego trafia każdy początkujący ekoaprzątacz. Czyli w czarnym lesie, na którego równie czarnym końcu miga światełko zachęcające do powrotu do popularnych, sklepowych czyścideł. Do owego lasu prowadzi zwykle wąska ścieżynka frustracji, na którą pcha nas każdy internetowy przepis na mleczko do czyszczenia, które nie domywa wanny i zostawia smugi na szybie piekarnika. A miało być tak pięknie! Soda z kwaskiem miała umyć całą łazienkę, woda z octem miała nie zostawiać smug na lustrach, a orzechy piorące dopierać najbardziej usurane dziecięce ciuchy. Ech!
Też byłam w tym lesie. I wiecie co? Towarzyszył mi taki mały, złośliwy skrzat, który mówił głosem zadziwiająco podobnym, do głosu mojego męża, powtarzający “Weź kup wreszcie coś porządnego do sprzątania”. 😀
Tak było zanim zaczęłam robić mydło. Mydło gospodarcze było jednym z pierwszych jakie zrobiłam. W tym momencie muszę się Wam przyznać, ze chichoczę z satysfakcją jak wariatka pisząc tą historię, bo przypominam sobie minę mojego męża, kiedy moje niepozorne mydło przeznaczone do sprzątania doprało niegdyś białe, później szare, podszyte od spodu odcieniami czerni (ach, te dzieci 😀 ), skarpetki tak, jak żaden komercyjny proszek nigdy nie dopierał 😀 😀 .
Mydło jest teraz podstawowym, a nieraz jedynym składnikiem, nie licząc wody, wszelkich środków czystości, które robię w domu. Wszystko jest czyste i pachnie świeżością, a ja wiem, że moi bliscy nie wdychają szkodliwych oparów.